wtorek, 1 lutego 2011

Nażryjmy się w kebabiarni

Dziś na warsztat idzie baner jednego z wrocławskich fast foodów. Zachwycający i zatrważający zarazem.

Zachwycający tym, że hasłem "dużo-tanio-smacznie" (gdzie "dużo" i "tanio" są zdecydowanie ważniejsze od "smacznie"), komunikuje precyzyjnie do grupy, która odwiedza kebabiarnie. Nie idę na kebaba/gyros, żeby zjeść wykwintny posiłek z sześcioma rodzajami sztućców. Jakkolwiek nieprzyjemnie to zabrzmi, na kebaba idzie się, by się nażreć. Ma być tego dużo, zapłacić mam mało. Fajnie, jakby było smacznie, ale... jak będzie tylko dużo i tanio to klient też będzie zadowolony. Ta reklama genialnie ten sposób myślenia uchwyca.

Czemu zatrważający? Bo sprowadza odbiorcę reklamy do poziomu jej twórców. Prymitywem śmierdzi to na kilometr. Mogę być głupi i nabierać się na zawoalowane lub choćby zabawne komunikaty co inteligentniejszych copywriterów. Prymitywizmu i zezwierzęcenia się boję.

Na dziś, tyle o moich fobiach. Życzę dużej, taniej i smacznej kolacji!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz